Witam Wszystkich na mojej stronie i zachęcam do czytania



GG 714308


Warkocz jest moimi wlosami
Trzema rownymi podzielonymi snopami-
Wiara,nadzieja,milosc-
Trzy drogi,zebrane do pewnej losy
Do wlosku...
Zaczepana plecionka spotka ranku,
A Swieta Sofia czuwa nad corkami
Zbierala w swoich oczach madrosc
Ksiazki i zycia...
Rozum tez moze urodzic uczuc.
I warkocz rozrzuca
O zmierzchu na poduszku...
...A drogi nie widac...


Na poczatku bylo slowo,
a w slowie byl caly swiat-
barwny kalejdoskop widocznego i niewidoczniego...
Miedzy slowami siedze szeptajaca-
biala jako sztuka z papieru
cichym gloskiem sumiena-
nieprzekartkowana,nieodgadywana,
przystrjana ze slowami,
aksesoary sa znaki.
Nie przeczytal mnie-
stateczek zrobiles
i puszczyl je do wody rzeki
wazki po mojej drodze pedzily
do oceanu marzenia...

Niezmierne droge nieprzechodzone
W oczach wiecznie patrzacych,
Nawet w snu niezasypajacych,
Ruszalych ku perla w skorupki
I slepych jak pragnienie...
Czemu ci potrzebuje przystan,
Kiedy jestes topielcem
Pod falem pochlaniacego wzroku,
Badawczego jak dzien,
Szeptnajacego w noce,
Ale zawsze cierpnajacego do bezmiaru...

Waz w mnie jest do dziobu bociana
rozposcierymi skrzydlami nad niebiem
mojego dnia powszednego.
Gniazdo szczescia mnie nazywal
i tyle wysoko je splatal,
zeby nie spojrzaly tam pelzajace
po swoim dolu ziemskim.
...A moje jajko jest po prosto kregiem-
nie wiesz skad sie zaczyna
i gdzie sie konczy...

Czemu myslis,ze awantur
zawsze zostawia po sobie ruiny.
Przeciez nie widzis sumienia-
najczysta i najprzezroczysta lza...
Kazda walke jest madroscia na czole...,
a wlosy posrebrzaja z dzwoneczka
obudzonych zmyslow...


W samotnym zamku
Wszystkie gwiazdy zamkniela na klucz.
Bajki czytam we snie.
W dniu one sa diadem do mojej wlosy.
Enigma siedzi na dnie
Mojego morza,
Kiedy ono zlewa sie niebiem,
Rusalka wyplywa przy twojej skaly...


W tej noce bezksiezycowej,
bez sciezki ku gwiazdem
mrok sie rzucil nad morzem,
a jego serce urodzilo fale-
piekielny kreg warczacy i nieszczedajacy...
...O swicie na brzegu bezludzkim
wyplywala rusalke martwa
z sercem woskowym...
Pochlanialy jej wiezy piaskowe,
wyrzezbila oczami wczoraj.
Przy grobie jej
wyrasla piane pumeke.




ESENCJA MADROSCI

Dlaczego zawsze malujesz pejzaze?
Przecież nie istnieją ludzie?
Czy tyle mówią słów,
Ze oczekujesz w milczeniu?
Nie jesteś Sądem,
żeby pochylać wargi,
czyż nie zdjęła opatrunku
i jesteś stronnicza jak wszyscy
Tradycje, prawa, normy-
bez sensu ktos wymyslal.
Jak bedziesz zacieral slad
po drodze do mojego marzenia,
az zeby snieg palil sie w ogniu,
one znow beda stapaly do mojej duszy.
Maluj zawsze pejzaże,
ty największym malarzem,
ty-PRZYRODA...

Tancza twoje glodne spojrzenia
na mojej przyrodzie pewnej.
Przecież mięso tylko cię robi sytym-
spróbuj, żebyś zjadł i kwiat...
W ogrodzie moich mszycy
postępujesz mezkimi krokami
i wiatr jest moim katem-
białe puchy posiał w powietrzu...